Co z tym Crossfitem?

Dla jednych treningi, w których możemy spotkać kolorowo ubranych gości wywijających się na drążkach, skaczących na skrzyniach czy machających barwnymi kettlami. Dla innych społeczność, dobra zabawa oraz możliwość rozwoju we wszystkich możliwych płaszczyznach psycho-fizycznych.

Geneza? Podobno Crossfit powstał w 2001, kiedy Amerykanin Greg Glassman zaczął używać tego programu dla trenowania policji w Kalifornii. Potem został też wdrożony w treningu marines, strażaków i żołnierzy amerykańskich. Zaczyna się ciekawie…

Ideą Crossfitu jest doskonalenie najważniejszych 10 cech motorycznych:

  1. Cardiovascular/respiratory endurance – zdolność organizmu do przetwarzania i gromadzenia i przesyłania tlenu,
  2. Stamina – zdolność organizmu do przetwarzania i gromadzenia i przesyłania energi,
  3. Strength – zdolność jednostki mięśniowej lub kombinacji jednostek mięśniowych do wywierania siły,
  4. Flexibility – zdolność do maksymalizacji zakresu ruchu w danym stawie,
  5. Power – zdolność jednostki mięśniowej lub kombinacji jednostek mięśniowych do przyłożenia maksymalnej siły w minimalnym czasie,
  6. Speed – zdolność do minimalizacji czasu cyklu powtarzanego ruchu,
  7. Coordination – umiejętność łączenia kilku odrębnych wzorców ruchu w jeden odrębny ruch,
  8. Agility – zdolność do minimalizacji czasu przejścia z jednego wzorca ruchu do drugiego,
  9. Balance – zdolność kontrolowania położenia środka ciężkości ciała w stosunku do jego podstawy,
  10. Accuracy – zdolność kontrolowania ruchu w danym kierunku lub z określoną intensywnością,

Czym jest Crossfit dla mnie? Kiedy 6 lat temu przyszedłem do Uniq Fight Club na pierwsze zajęcia (jako zespół piłkarski PKS Radość mieliśmy jedną jednostkę w tygodniu) byłem oczarowany samą ideą zajęć, intensywnością oraz możliwością rywalizacji z innymi. Odnosiłem wrażenie, że gdzieś zawsze mi tego brakowało, szukałem ale nie wiedziałem czego aż nagle bum- przychodzę, jest na wyciągnięcie ręki- dzięki Marcin Pańko 😉

Trenując całe życie czy to na boisku piłkarskim czy to na siłowni zakładałem, że zbyt dużych braków nie będę miał na zajęciach – przecież tyle trenuję. Rzeczywistość była brutalna, technika na minimalnym poziomie, mobilności nie było- ale był upór, sprawa kluczowa. A tak, no i siły trochę miałem.

Różnorodność w Crossficie to jej największe piękno- począwszy od trudnych technicznie podrzutów czy zarzutów, morderczych cardio na aribike, męczących psychicznie długich amrapów, biegania czy 1000 podwójnej skakanki.. oczywiście z określoną karą za przerwanie, bo jak tu można przerwać?

Ktoś zarzuci, że Crossfit jest niezwykle niebezpieczny- dużo szarpania, branie ciężarów ponad swoje możliwości czy praca na treningu w „czerwonej strefie”. Kochani jak ze wszystkim, przede wszystkim trzeba słuchać swojego organizmu, wiemy kiedy możemy dorzucić a kiedy jest dla nas za dużo. Przy dobrze zorganizowanych zajęciach nie ma miejscu na błąd, każde ćwiczenie możemy odpowiednio skalować, żeby przyniosło trochę radości, ale przede wszystkim było efektywne. Niejednokrotnie zwracam uwagę- czegoś nie wiemy to wystarczy rozejrzeć się po sali. Jest wiele osób, które możemy uznawać za „role model” i śmiało możemy opierać się o ich wzorce.

Nawet jak nie idzie, nie chce się zawsze jest ktoś obok kto wesprze- jak nie dobrym słowem to swoją postawą. On robi to ja nie dam rady? Każdy z nas podczas zajęć wchodzi na swoje wyżyny, przekracza kolejne granice. Oczywiście, w trakcie jest ból, rozpacz i najchętniej by się nie przychodziło. Ale najlepsze jest na koniec- wewnętrzna satysfakcja, że oto ja zrobiłem/zrobiłam i dałem/dałam z siebie wszystko- ciężko o lepsze uczucie w sporcie.. no może poza zwycięstwem w poszczególnych wod’ach 😊

#UNIKAJKOMFORU

See you

Andrzej

This will close in 0 seconds